września 08, 2016

Wspomnienia pierwszych lat pięćdziesiątych

Wspomnienia pierwszych lat pięćdziesiątych.

Jerzy Hanuszewski Sekretarz Zrzeszenia Sportowego "Gwardia" w okresie 1952 - 1954.


Był początek 1950 roku, gdy pewnego dnia zadzwonił do moich drzwi sympatycznie wyglądający w średnim wieku mężczyzna, który po przedstawieniu okazał się pracownikiem Wydziału Kadr Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Zielonej Górze. Powodem jego odwiedzin była propozycja mojego przejścia do pracy w Urzędzie, w sekcji zajmującej się kulturą fizyczną i sportem. Po krótkim zastanowieniu zgodziłem się, co bynajmniej nie oznaczało szybkiego zaangażowania.


Proces sprawdzania mojej „skromnej hipoteki” trwał prawie rok. Ponieważ nie stwierdzono żadnych powiązań z obcymi wywiadami, wystąpiono do mego aktualnego pracodawcy, jakim była Okręgowa Rada Związków Zawodowych, gdzie kierowałem sportem związkowym, o przekazanie mnie na mocy porozumienia stron do WOBP.

I tu nastąpiła draka. Moim szefem był sekretarz ORZZ Pan Seifert, który nie dosyć, że stosunkowo wysoko oceniał moją pracę, to jeszcze na dodatek osobiście mnie bardzo lubił. - No nie. Nawet nie myśl o tym, że wyrażę zgodę. Jak tylko jakiegoś wartościowego pracownika zdobędę, to zaraz ktoś wyciąga po niego łapę, a to partia, a to ZMP, to znów milicja. Nie wyrażam zgody i kropka.

W takim też duchu poszła stosowna odpowiedź. Biedak nie wiedział, że w tej kadrowej wojnie był na zdecydowanie przegranej pozycji. Po paru dniach dostałem wezwanie do wojska, na co biedny Pan Seifert nie miał już wpływu. Pewien major z WKU odwołał mnie na bok i zapytał :

- Wiecie gdzie się zgłosić? Wiedziałem.

I tak rozpocząłem pracę w sekcji WF WUBP, na stanowisku starszego instruktora. Moim bezpośrednim przełożonym był kierownik sekcji ppor. Edward Maciejewski, który pełnił również funkcję Sekretarza Zrzeszenia Sportowego "Gwardia". Wraz ze mną w sekcji zatrudnieni byli między innymi Janek Otulak, st. instruktor ds. sekcji wyczynowych i instruktor ds. zdobywania odznaki SPO /sprawny do pracy i obrony/ Irma Harmacińska.

Zespół pod kierunkiem Edka Maciejewskiego był niezwykle sprawny i cały czas się rozwijał. Każdy z nas wiedział za co odpowiada i nie wymagał nadzoru. Ten okres w moim życiu wspominam z ogromnym sentymentem.

Z nowym szefem rzuciliśmy się do organizacji i rozwoju sekcji wyczynowych. W bardzo krótkim czasie powstały sekcje: lekkoatletyczna, szachowa, koszykówki mężczyzn, siatkówki żeńskiej i męskiej. Nie wiem dlaczego, ale nie wychodziła nam organizacja sekcji piłki nożnej.

Była też druga dziedzina naszej działalności, nie związana z boiskiem i sukcesami sportowymi. Prowadziliśmy zdobywanie SPO i klas sportowych, za co byliśmy oceniani przez Zarząd Główny „Gwardii” i co automatycznie związane było z dotacjami finansowymi i rzeczowymi.

Ostatnim obowiązkiem, ogromnie denerwującym było prowadzenie, zgodnie z rozkazem Ministra Bezpieczeństwa Publicznego, zajęć wychowania fizycznego. Nazywaliśmy je „czwartkami kultury fizycznej”. Wyglądało to przekomicznie. Otóż w każdy czwartek o godz. 14.00, na stadion przy ul. Wrocławskiej schodzili się szefowie poszczególnych wydziałów i na moją komendę ustawiali się w szeregu, patrząc na mnie spode łba.

Pokazywałem jak i co ćwiczyć, ale po chwili zobaczyłem, że nikt mnie nie naśladuje. Wreszcie ktoś przemówił:

- Hanuszewski daj nam piłkę do nożnej i nie przeszkadzaj. Po chwili słychać było trzaskanie kości, ale rozkaz ministra był wykonywany. Pod koniec 1951 roku coś niedobrego zaczęło się dziać wokół osoby sekretarza Edka Maciejewskiego. Nie był wzywany do „góry” na odprawy i chodził przygnębiony, pozbawiony wrodzonej inwencji w tworzeniu czegoś nowego.

W pewnym momencie nie przyszedł do pracy i ..... nie przyszedł już nigdy. Spotkałem go kiedyś, ale nie chciał rozmawiać o tamtym okresie. Wydaje mi się, że miał żal do mnie za objęcie funkcji sekretarza, ale nie miałem nawet okazji powiedzieć mu, że przy powierzeniu tego stanowiska, nikt mnie o zdanie nie pytał.

Po prostu, od naczelnika wydziału szkolenia dowiedziałem się, że jestem sekretarzem i koniec. Żadnych pytań, czy się to podoba i czy się zgadzam.
Szefowie WUBP kierowali w tamtych czasach niemal wszystkim, również sportem i Zrzeszeniem "Gwardia". Taki stan trwał do 1957 roku, w którym powołano Klub Sportowy "Gwardia", oparty na kierowaniu przez Zarząd i działaczy społecznych. Praca w "Gwardii" dostarczyła mi wielu przeżyć i nowych doświadczeń zawodowych oraz życiowych. Byłem czynnym zawodnikiem, równolegle organizatorem i kierownikiem określonego zespołu wspaniałych ludzi. Osiągnięcia sportowe jakie zawodnicy „Gwardii” zanotowali w tamtym okresie, wynikały z możliwości szkoleniowych, organizacyjnych i finansowych oraz z faktu, że były to dopiero początki działalności młodego województwa zielonogórskiego. W pierwszych tygodniach 1954 roku doświadczałem ze strony swojego przełożonego jednoznacznej postawy i traktowania, a ze strony współpracownika Jerzego Czubka dążenie do zajęcia mojego miejsca.

Tak też się stało w marcu, w którym przekazałem "Gwardię" i wyjechałem do Gorzowa Wlkp., gdzie otrzymałem mieszkanie i mogłem kontynuować karierę sportową, grając w siatkówkę najpierw w „Unii”, a następnie w „Stilonie”. W 1997 roku przeglądając swoje dokumenty znalazłem gazetki wydawane z okazji organizowanych spartakiad gwardyjskich. Postanowiłem je przekazać klubowi i tal odrodziła się moja przygoda z „Gwardią”.

Poznałem Dyrektora Klubu Janusza Marciniaka, z którym postanowiłem opublikować poprawioną i uaktualnioną historię „Gwardii”. Dziękuję wszystkim za udostępnienie mi dokumentacji, zdjęć oraz wspomnień, które złożyły się na wspaniałą historię "Gwardii"

Zdjęcie z 1952 roku.

Drugi od lewej – Jerzy Hanuszewski, w mundurze – Edward Maciejewski pierwszy Sekretarz Zarządu Wojewódzkiego Zrzeszenie „Gwardia” w latach 1950 – 1952 za J. Hanuszewskim: Markiewicz, Dzik, Wroński, Mariański i sędzia Szudziński.






Copyright © ZKS Gwardia historia , Blogger